O „oddolnych” rewolucjach i demokracji słów kilka.

Aby nie powtarzać w komentarzach, zdaje się, proste rzeczy, wypiszę je w postaci wpisu. Nie ma „oddolnych” rewolucji.

  1. Każda rewolucja wymaga pieniędzy i organizacji.
  2. Naród nie ma pieniędzy i nie jest zdolny do samoorganizacji. Środki i zdolność do samoorganizowania się – to wyjątkowa cecha elity. Dlatego też wszystkie rewolucje – efekt działania elity lub mówiąc precyzyjniej, anty-elity, najczęściej zagranicznej, gdyż lokalna anty-elita bez wsparcia z zagranicy z definicji jest słabsza niż elita rządząca i jest tłumiona przez nią.
  3. Protesty i marsze nie mają żadnego sensu z punktu widzenia praktycznego, gdyż nie wprowadzają nowej znaczącej informacji do obiegu. Żądania ludu i to co zmusza lud do protestów znane jest od okresu Starego Państwa. Wywiad dostarcza rządzącej elicie absolutnie pewną i wystarczającą informacje o stanie społeczeństwa, w tym mocy sprzeciwu wobec tych czy innych decyzji elity.
  4. Bez wgłębiania się w szczegóły lub zawsze oczekuje tego samego, chleba i widowisk. Protesty są związane z pogorszeniem się sytuacji tu i teraz, nawet jeżeli w dłuższej perspektywie doprowadzi to do polepszenia się sytuacji. Nie ma na świecie narodu, który by zagłosował demokratycznie i wydłużył sobie wiek emerytalny i podwyższył podatki, nawet jeżeli wymaga to sytuacja ekonomiczna.
  5. Dlatego „zdanie ludu” na żadne z kluczowych pytań  nie ma znaczenia i jest pomijane. Podejmowane niepopularne decyzje uwzględniają niezadowolenie i protesty na takim poziomie, aby to nie destabilizowało sytuacji.
  6. Jeżeli sytuacja w państwie jest stabilna, to niezadowoleni mają prawo do podskoków, wybiegów i t.d. bez skutków ubocznych. W końcu nikomu jeszcze nie zaszkodził ruch na świeżym powietrzu. Jeżeli gwarancji bezpieczeństwa nie ma, każda elita pacyfikuje w sposób brutalny każde występy nieautoryzowane.
  7. Powód brutalności jest głębszy niż tylko obawa przed protestami.
  8. Z powyższego wynika, że zawsze protesty są organizowane i finansowane przez anty-elitę, przeważnie – zagraniczną, która chce osiągnąć swoje cele, a nie zadowolić „protestujące mięso”.
  9. W rzeczywistości sens udziału człowieka nie będącego członkiem elity sprowadza się do dołączania do anty-elity w celu osiągnięcia przez nią celów
  10. Problem Polski dziś to brak niezależnej propolskiej elity. Polska pseudoelita to pachołki zachodniej elity, bez róźnicy czy mówimy o Tusku Kopacz, Kaczyńskim czy Januszu Korwin-Mikke. Wybór pomiędzy nimi to jak wybór pomiędzy palcami tej samej ręki i tak dostaniesz w pysk.
  11. Miejscowa anty-elita z założenia jest słabsza od pseudoelity i jest miażdżona w demokratyczny sposób w demokratycznych mediach.
  12. Wschodni sąsiad, jakbyśmy go nie lubili, nie jest autonomiczny od lat 90-ch.
  13. Powyższe oznacza, że „wypad Putina” po Krym, to przysięga anty-Zachodnia elicie „islamistów” lub chińczyków, interes których w Rosji na razie nie jest jasny.
  14. Wybór między Putinem a Miedwiedewem to wybór między Rockefellerami a Rothschildami jako głównego beneficjenta zasobów Rosji.
  15. „Dźgnięcie” Ukrainy spowodowało znaczący przepływ z zachodu do wschodu w kierunku Chin. Chiny są największym beneficjentem spadku kursu ropy jak i uległości Putina podczas podpisywania kontraktu na dostawy gazu po 10 letnich negocjacjach.
  16. Gra zawsze nie ten, kogo widzimy, nawet jeżeli widzimy przemieszczenie hetmana.

Wystarczy zrozumieć prawdę, nawet jeśli nie jest zbyt przyjemna i uspokajająca.

Jedna uwaga do wpisu “O „oddolnych” rewolucjach i demokracji słów kilka.

Dodaj komentarz